Jak wiecie, projekt „Know-how zarządzania sobą w czasie” zawiera wspólny mianownik dla pracy dwóch pokoleń. Ja autoryzuję merytorykę wpisów, a Magda (prywatnie moja córka) jest autorką owieczkowych grafik. To środowisko, w którym niczym bakterie, rozwijają się różnice pokoleniowe.
Wymiana poglądów, która się między nami pojawia, różne poziomy doświadczeń, odmienne postrzeganie niektórych działań dostarczają nam obu wielu cennych informacji. Zarówno o nas samych, jak i naszej percepcji otoczenia. Ktoś mógłby rzec – dwa pokolenia, jeden projekt, niby nic nadzwyczajnego. Tak jest w wielu firmach (tylko może wątek rodzinny nie zawsze się pojawia). Do głębszej refleksji na ten temat skłoniła mnie aktualna sytuacja. Różnice pokoleniowe, szczególnie w kontekście zawodowym, przed wybuchem pandemii były przedmiotem wielu gorących dyskusji, szkoleń i publikacji. Zastanowiłam się, jak pandemia mogła wpłynąć na to zagadnienie.
O co chodzi w różnicach pokoleniowych?
Przed wybuchem pandemii wiele mówiło się o różnicach pokoleniowych. Narzekaniom na młode pokolenia nie było końca. Roszczeniowi, wyluzowani, zdystansowani do kasy, sfokusowani na własnej wygodzie i próżni w obliczu zasług dla ludzkości uwili sobie wygodne gniazdko w postaci rynku pracownika. Głosom niezadowolenia i biciu piany o mur niezrozumienia, nie było końca. Konia z rzędem temu, kto wymyśli złoty środek na efektywną współpracę z ową generacją. Tak, ja też należę do pokolenia, które Zety i Igreki powoli z rynku pracy wypychają. Pierwszy foch!
Igreki i Zety okiem Iksów przed pandemią
Ale zacznijmy od początku. Pewnego dnia, nagłym, a dla niektórych chyba niespodziewanym szturmem, świat zalała fala pokolenia Igreków i Zetów. Zaskoczyli otchłań biznesu swoją obecnością, jak by ojców i matek nie mieli, tylko spod rozstępującej się ziemi wypełzli. Strategiczne Iksy, w znacznej większości przez zasiedzenie uznawane za ekspertów, szybko zdefiniowały najeźdźców jako niedostrojonych do rzeczywistości buntowników. Igreki i Zety rozpoczęły inwazję na biznes. Dostojne Iksy i Iksy plusy sięgnęły po lupy, by czujnym spojrzeniem objąć nadciągające zagrożenie. A Iksom i Igrekom sprzyjało wszystko, od nowinek technologicznych po samopoczucie na własny temat. Jak tak można? – pytały Iksy? Można…ożna…ożna…- w miejsce odpowiedzi echo grało.
Co jakiś czas, Iksy potykały się o rzuconą przez Igreki i Zety kość niezgody – propozycję pracy zdalnej. Fanaberia, brak odpowiedzialności, wymykanie się spod kontroli, w głowach się poprzewracało, dokąd my zmierzamy? – drążyły Iksy. I wydrążyły. Ale o tym za chwilę. Póki co, drugi foch!
Iksy oczami Igreków i Zetów przed pandemią
Cofnijmy ten film. Pewnego pięknego dnia dojrzałe Igreki i Zety zwolniły paluszki ściskające mamusiną spódniczkę i wyruszyły w poszukiwaniu ścieżki zawodowej samodzielności. Mama i tato robili wszystko co mogli, by dzieciak wyszedł na ludzi. Inwestowali w edukację, pokazywali jak żyć, tłumaczyli co dobre, a co złe. Zety i Igreki, z tak samo naturalnym niepokojem, jak ciekawością zaczęły rozgaszczać się w biznesie. Każdy z nich szedł w swoim tempie. Czasem szybciej, czasem wolniej, zatrzymując się to tu, to tam.
Eksperymentowali, sprawdzali odwiedzane miejsca pracy, czy warto w nich pozostać na dłużej. Jeśli nie, opuszczali bez sentymentu. Szukali w podejmowanej pracy korzyści, które pomogą im doświadczać życia, realizować marzenia. Chcieli iść z życiem dalej niż do pracy od ósmej do szesnastej.
Nowe technologie szybko stały się ich drugim imieniem. Przemieszczali się pomiędzy komunikowaniem offline i online bez żadnego trudu. Budowali i miksowali relacje prywatne i biznesowe. Niczym nie skrępowani żonglowali narzędziami wirtualnego świata. Nie dziwi więc, że komunikację zdalną, w naturalny sposób uznali za sprawne i skuteczne rozwiązanie.
Otoczeniem biznesowym był dla nich świat bez granic. Spotkania z kontrahentami via skyp, zoom, teams, whatever? Świetna sprawa! Webinaria, kursy online? Klikasz i masz! Sprzedaż wiedzy eksperckiej online? No problem!
I tak oto „pokolenie internetowe”, zbudowało inny wymiar lojalności. Świadomość marki w sieci stała się rzeczą naturalną. O przydatności narzędzi w postaci nowych technologii nikt z nich nie mówił jak o wyzwaniu, tylko po prostu korzystał. Tym samym, Igreki i Zety przetarły szlaki nowych możliwości. Co na to Iksy? Trzeci foch!
Iksy, Igreki, Zety w obliczu pandemii
I wydawać by się mogło, że kiedy różnice pokoleniowe zostały już przez Iksy bezpowrotnie ofoszone, posługiwanie się Internetem do celów innych niż pozyskiwanie bieżących wiadomości zdefiniowane jako rujnujące człowieczeństwo, a wartość relacji sprowadzona do jedynych słusznych osobistych kontaktów, Chiński wirus jak bąk rozszedł się po realnym świecie. Zabrał przestrzeń i powietrze, rozganiając tłumy po kątach własnych domów.
Nagle, dla wielu biurem stał się własny pokój, a biurkiem pulpit komputera. Iksy, Igreki, Zety, wszyscy w jednym świata miejscu – w otchłani Internetu!
No to do roboty – postanowiły Igreki i Zety!
Poczekajmy jak się rozwinie sytuacja – mistrzostwo prokrastynacji demonstrowały Iksy.
Życie w sieci zaczęło tętnić. Jedni już tam byli od dawna, inni zaczynali dołączać. Jedni skutecznie potwierdzili swoją ekspercką wiedzę, inni ze strachu przed negatywną weryfikacją szukali alternatywnych zajęć.
Internety zalała fala poradników jak przenieść biznes do online. Iksy robiły podkopy żeby przebić się przez gąszcz informacji w poszukiwaniu czegoś wartościowego. Igreki wymieniały się kalorycznymi doświadczeniami, podnosząc swoje kompetencje i zarabiając konkretne pieniądze. Szukające dowartościowania, niektóre Iksy chwaliły się liczbą zrobionych webinariów, najczęściej darmowych, wpędzając w poczucie winy i bycia gorszymi swoich Iksińskich kolegów. A Igreki i Zety bez ciśnienia wzmacniały swoją markę w sieci i robiły nowe kampanie sprzedażowe.
Różnice pokoleniowe – odwrócenie ról
Nagle role się odwróciły! Na pracę online Igreki i Zety były bardzo dobrze przygotowane. Iksy zaś miały na nowe technologie taką samą ochotę, jak i wielkie oczy strachu. Zaczęło się nerwowe bieganie po teamsach i zoomach, poznawanie ich podstawowych funkcji, co Igreki i Zety wessały z pierwszym włączeniem komputera.
Ja też szukałam. Z zazdrością i podziwem przyglądałam się tym kolegom Iksom, którzy brylowali „ekspercko” wśród swoich pokoleniowych rówieśników. Po kilku dniach podpatrywania zaczęłam się irytować. Dobiła mnie za duża, powielana fala ogólnej wiedzy.
I wtedy Magda podrzuciła mi dwa linki z informacją: „zerknij jak robi sprzedaż w Internecie inne środowisko, sam konkret, jestem pewna, że znajdziesz inspirację”. Było jak powiedziała. Nadzieją na wsparcie okazały się nie tytuły eksperckie, nie funkcje biznesowe lecz wiedza i naturalna umiejętność wykorzystywania nowych technologii przez „internetowe pokolenia”.
Zupełnie inna perspektywa, niesamowita dojrzałość biznesowa i przedsiębiorcza świadomość. I żadnego focha! – Igreki i Zety nie zdefiniowały „starszego” pokolenia jako wyciągniętego z archiwum życia pokolenia X. Nie znęcały się stwierdzeniami „a nie mówiłam”, nie podkreślały ignorancji, lenistwa, itepe, itede… Rozumiały, pomagały, mega rzeczowo tłumaczyły, dzieląc się bardzo praktycznymi wskazówkami.
Obejrzałam kilkanaście webinariów o tym jak pracować w online. Najcenniejsze informacje pozyskałam właśnie od Igreków. Konkret – co, gdzie, jak ominąć zagrożenia, żeby skutecznie zarabiać. Dwie strony notatek, jedna cenniejsza od drugiej. Wdrożenie ruszyło jeszcze tego samego dnia!
Życie po pandemii
Każdy gość powinien wiedzieć kiedy wyjść, jeśli nie, to się go wyprasza. Tak się też w końcu stanie z wirusem, a my wrócimy do realnego świata. Warto zapamiętać aktualne wydarzenie jako lekcję umiejętności wzajemnego czerpania i uzupełniania wiedzy i doświadczenia z różnych pokoleń. Bo różnice pokoleniowe to idealne środowisko dla synergii działań. Ta zaś przynosi naprawdę świetne efekty. Wiem bo sprawdziłam 🙂
P.S.
Kiedyś Magda opowiedziała mi historię jednego z profesorów uczelni, na której studiowała grafikę i fotografię. Wspomniała w niej starszego siwego pana, zajmującego się od najmłodszych lat malarstwem:
„Niejedno widział, niejedno przeżył, niejedno namalował – opowiadała. Pewnego dnia przyszedł na zajęcia z tabletem i powiedział: „dostałem na gwiazdkę takie coś i tu jest taki program, który nazywa się Photoshop i ma pędzel i gumkę, zaraz wam pokażę” ? Przez kolejne pół godziny patrzyliśmy jak ten starszy siwy pan odkrywa potencjał technologii. Pokazaliśmy mu jeszcze kilka funkcji, dużo się do nas nauczył. Uszanował, zachwycił, a kolejne zaliczenia z malarstwa i rysunku pozwolił zrobić komputerowo,z imitacją pędzla, węgla i grafitu” – wspominała.
Ot, i cała profesorska mądrość i różnice pokoleniowe.
Jesteśmy bardzo ciekawe waszych przemyśleń. Podzielcie się nimi, proszę 🙂